Teksty. Z perspektywy Chińczyków

wersja do druku

Share

W służbie narodu

***

 

Nasza jednostka otrzymała rozkaz Centralnej Komisji Wojskowej! Będziemy strzec stabilizacji w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Kanlho prowincji Gansu! To niezwykła gratka! Jedna na dziesięć lat, niektórym nie trafiła się nigdy, a do mnie szczęście uśmiechnęło się już po ośmiu latach! Byłem uradowany rozkazem, ale dowódca powiedział, że nasz wyjazd jest ściśle tajny i może wymagać poświęceń. Wielu towarzyszy broni poprosiło o zwolnienie z tego zadania. Pomyślałem, niech to, nawet jeśli nie wrócę, po prostu muszę tam być! Na wyznaczone miejsce dotarliśmy 18 marca. Panował zupełny chaos! Zdemolowane sklepy, ruiny budynków państwowych. Błyskawicznie weszliśmy do akcji (nie mogę mówić o szczegółach, bo to tajemnica wojskowa). Było bardzo zimno, tego dnia spadło jakieś dziesięć centymetrów śniegu. Wszyscy przemarzliśmy do szpiku kości! Rano na wodzie do mycia mieliśmy taflę lodu! Niektórzy towarzysze broni nie kąpali się trzy miesiące! Kiedy myślę o tym teraz...

 

Nocą wszyscy spali na zamarzniętej ziemi. Ludzie wtulali się w siebie, ale nie dawało to żadnego ciepła. Do rana dygotaliśmy z zimna. Na nocnej warcie lepiej nie zasypiać. Stojąc w miejscu można było zamarznąć. (Rutyna wyglądała tak: warta dzienna, następnego dnia nocna.) Wkrótce wielu rekrutów miało po czterdzieści stopni gorączki. I tak przez sześć miesięcy! Doświadczyłem wtedy trudów, presji i radości, jakich normalni ludzie nie zaznają nigdy! Rozkaz powrotu do domu nadszedł 20 września. Na miejscu przekonałem się, że zaszła we mnie zmiana i że dawne życie przestało mi odpowiadać. Byłem też trochę chory. Potem ciężko pracowałem, żeby cofnąć czas o pół roku, i powoli przyzwyczajam się do życia.

 

 

31 grudnia 2008

 

 

 

Wpis na chińskim forum dyskusyjnym anonimowego żołnierza paramilitarnej wujing, Ludowej Policji Zbrojnej.

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)