Teksty. Z perspektywy Chińczyków

wersja do druku

Share

Oblicza chińskiego nacjonalizmu

Yang Jianli

 

W ostatnich tygodniach często jestem pytany o sensowność używania igrzysk olimpijskich do wymuszenia na Pekinie poprawy sytuacji w dziedzinie praw człowieka, ponieważ istnieje niebezpieczeństwo, że Komunistyczna Partia Chin wykorzysta międzynarodowe naciski do podsycania nacjonalizmu, który przeciągnie wzburzonych Chińczyków na stronę reżimu.

 

Podzielam te obawy. Przede wszystkim trzeba jednak rozumieć cztery rodzaje współczesnego chińskiego nacjonalizmu, bo tylko w ten sposób można wywierać skuteczną presję na władze.

Po pierwsze, mamy więc nacjonalizm „pragmatyczny". Komunizm istnieje dziś w Chinach tylko z nazwy. Pragmatyczny nacjonalizm to jedna z dwóch lin ratunkowych (drugą stanowi szybki rozwój gospodarczy), których chwyta się partia. Chińscy przywódcy rozumieją, że ciągły rozwój jest kluczem do ciągłości ich rządów. Balansują na linie, podsycając nacjonalistyczne emocje w celu zyskania lojalności społeczeństwa, jednocześnie poddając je ścisłej kontroli, by nie stały się zagrożeniem dla pozycji Chin w światowej gospodarce. Innymi słowy, ten rodzaj nacjonalizmu sprowadza się do narodowego interesu, nie ideologii.

 

Podobnie z drugim, nacjonalizmem „wasalskim". Większość jego wyznawców stanowią nowe chińskie elity, idące krok w krok za dyktowanym przez rząd nacjonalizmem pragmatycznym. Wpadają w gniew i oburzenie w odpowiednim czasie i miejscu, które określa według swego widzimisię partia. Ta furia jest jednak zmienna jak pogoda i gaśnie na pierwszy znak suwerena. Wiele osób, którym na co dzień nie przeszkadza na przykład cenzura i niezmordowana kontrola internetu, gwałtownie protestowało przeciwko „niewłaściwym" doniesieniom zachodnich mediów o ostatnich wydarzeniach w Tybecie. Brak logiki jest znakiem firmowym nacjonalizmu wasalskiego.

 

Typ trzeci to nacjonalizm „ludowy", w którym idzie o jedność, siłę, bogactwo i godność Chin. Często, choć nie zawsze, rozumie on wagę demokracji i praw człowieka. Jego wyznawcy potrafią być zupełnie rozsądni, wyważeni, prawi i prodemokratyczni w kwestiach wewnętrznych - tu dokonują osądu na podstawie własnych doświadczeń. Bywają jednak nielogiczni, niekonsekwentni i emocjonalni, gdy przychodzi do spraw zagranicznych - zwłaszcza Tajwanu - i mniejszości, ponieważ informacje na takie tematy czerpią wyłącznie z rządowych mediów.

 

Czwarty rodzaj chińskiego nacjonalizmu nazwałbym „patriotyzmem praw człowieka". Jego orędownicy to ludzie tacy, jak skazany niedawno dysydent Hu Jia, rzecznik prawa do ziemi Yang Chunlin czy niewidomy działacz Chen Guangcheng. Ten patriotyzm widzi w prawach człowieka wartość najwyższą, a jego celem jest demokracja. Chwały i wielkości Chin szuka w indywidualnej godności każdego rodaka, ich siły i bogactwa w walce o wyzwolenie umysłów, idei i potencjału, a narodowej jedności strzeże składając hołd integralności każdej jednostki i grupy etnicznej. Takim patriotą, nawet z perspektywy większych Chin, jest Dalajlama ze swoją Drogą Środka i niestosowaniem przemocy, czy nowy prezydent Tajwanu Ma Yingjeou.

Jak się to ma do letnich igrzysk?

 

Najgorszym rozwiązaniem jest milczenie, które wzmocni tylko reżim. W takiej sytuacji nacjonaliści ludowi, którym idzie przede wszystkim o siłę i bogactwo, mogą sprzymierzyć się z partią komunistyczną. Silniejsza dyktatura, szybki wzrost gospodarczy i ciągle rozbudowywana armia nie zostawią im innego wyboru.

 

Od chwili opuszczenia więzienia w zeszłym roku konsekwentnie opowiadam się za warunkowym udziałem w igrzyskach - z warunkiem uczestnictwa w postaci przestrzegania minimalnego standardu praw człowieka. Presja tego rodzaju pozwoli zwiększyć przestrzeń publicznego dyskursu dla chińskich patriotów praw człowieka.

 

Społeczność międzynarodowa powinna pomóc tej grupie w organizowaniu wspólnych pokojowych protestów w Chinach i poza ich granicami. Trzeba nam konsekwentnych nacisków, które przekonają reżim do wycofania się ze strategii brutalnych represji i rozpoczęcia dialogu z koalicją patriotów praw człowieka.

 

Jeśli tak się stanie, pragmatyczni nacjonaliści niemal na pewno oddadzą część pola - bo doskonale rozumieją język presji - a wtedy będziemy mogli świętować otwarcie igrzysk jako początek prawdziwej demokratyzacji Chin. To nie jest niemożliwe. Osiągnięcie celu - który znajduje się na wyciągnięcie ręki - zależy tylko od konsekwencji naszych starań.

 

 

 

maj 2008

 

 

 

Yang Jiangli - weteran ruchu Tiananmen, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i wrócił do kraju w 2002 roku w celu nawiązania kontaktów z działaczami związkowymi. Skazany na pięć lat więzienia, odzyskał wolność w kwietniu 2007 roku.


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)